Nareszcie. Obydwa rozczochrańce są już umyte i ubrane. Długo to trwało, wiem.
Prawdę mówiąc samo mycie odbyło się natychmiast, zatrzymałam się na doprowadzaniu do ładu włosów. Wyglądały na pierwszy rzut oka dużo lepiej, w rzeczywistości obydwie panny miały na głowie wielkiego kołtuna.
Zależało mi na dwóch rzeczach - żeby nie wyrwać wszystkich włosów i żeby te, które zostaną, nadal było kręcone.
Chyba mi się udało.
Szanowni państwo, przedstawiam Annikę :)
(jako Annikę z Barbie i Magia Pegaza rozpoznała ją ajatoco)
Udało się domyć, chociaż zostały niewielkie plamki na czole i nodze, chyba od lakieru do paznokci, a ja notorycznie zapominam o kupieniu zmywacza. Sukienka wymagała tylko doprania i zawiązania na kokardkę jednej tasiemki ;) To całkiem sprytna sukienka, wystarczy ją rozpiąć na plecach i przekręcić... i mamy całkiem inny strój.
A teraz Westley.
Z jej włosami miałam więcej problemów, na szczęście uniknęłyśmy oskalpowania. Co prawda nie ma takich ładnych splotów, ale włosy są rozczesane, kręcone, pachnące i w ogóle.
Sukieneczkę wydziergałam ja sama, osobiście. Nie wiem, co mi się stało w głowę, ale postanowiłam przypomnieć sobie, jak się robi na szydełku. Bolały mnie palce obydwu dłoni, język (od zagryzania...), a mózg chyba parował co jakiś czas.
Ale dałam radę! Efekty co prawda nie są powalające, ale i tak czuję się szalenie dumna :D
Czy ktoś może mieć pojęcie, jak ta panna ma na nazwisko?
W tle wystąpiły kawałek drogi, łąki, lasu i dzika jabłonka.
niedziela, 19 sierpnia 2012
sobota, 11 sierpnia 2012
Krystle i pajacyk
Obiecywałam sobie, że tego nie zrobię - dopóki zdobyta niedawno w SH Westley nie odzyska fryzury. Ale cóż, nie miałam siły się opierać ;)
Zwłaszcza, że tym razem to naprawdę okazja - obydwie laleczki wsadzone do foliowej torebki były wycenione na... 7zł. Był też z nimi klonik, ale po oględzinach odłożyłam go do kosza.
Moje nowe rozczochrańce póki co prezentują się tak:
Pierwsza z lewej to tytułowy pajacyk, z powodu ciałka. Ma pomalowane (firmowo) paznokcie i płaskie stopy - hurra, to pierwsza taka moja lalka! :)
Druga lalka to Krystle. Musiałam ją tak nazwać, połączenie zabójczej grzywki, makijażu i sukienki będącej skrzyżowaniem koszuli nocnej z suknią ślubną natychmiast zagrało mi w głowie muzyką z serialu Dynastia :D
I jeszcze zbliżenie buziek. Zdjęcia poniżej krytyki, wiem, ale ciemno było dzisiaj.
Podoba mi się jej delikatny uśmiech. Grzywkę jakoś przecierpię ;)
Charakterystyczne kolczyki i makijaż.
Tradycyjnie już - nie mam pojęcia, co mam... a Wy mi pomagacie :)
Panna Krystle to tak naprawdę Barbie and the Beat.
----
Jeszcze małe uzupełnienie muzyczne.
Zwłaszcza, że tym razem to naprawdę okazja - obydwie laleczki wsadzone do foliowej torebki były wycenione na... 7zł. Był też z nimi klonik, ale po oględzinach odłożyłam go do kosza.
Moje nowe rozczochrańce póki co prezentują się tak:
Pierwsza z lewej to tytułowy pajacyk, z powodu ciałka. Ma pomalowane (firmowo) paznokcie i płaskie stopy - hurra, to pierwsza taka moja lalka! :)
Druga lalka to Krystle. Musiałam ją tak nazwać, połączenie zabójczej grzywki, makijażu i sukienki będącej skrzyżowaniem koszuli nocnej z suknią ślubną natychmiast zagrało mi w głowie muzyką z serialu Dynastia :D
I jeszcze zbliżenie buziek. Zdjęcia poniżej krytyki, wiem, ale ciemno było dzisiaj.
Podoba mi się jej delikatny uśmiech. Grzywkę jakoś przecierpię ;)
Charakterystyczne kolczyki i makijaż.
Tradycyjnie już - nie mam pojęcia, co mam... a Wy mi pomagacie :)
Panna Krystle to tak naprawdę Barbie and the Beat.
----
Jeszcze małe uzupełnienie muzyczne.
sobota, 4 sierpnia 2012
błysk w oku
Domyślałam się, że jest fotogeniczna, ale nie spodziewałam się, że aż tak :)
A to tylko wykadrowane zdjęcie przed myciem (i czesaniem, za które jeszcze się nie zabrałam). Bawiłam się wczoraj Instagramem i musiałam się podzielić efektami :)
A to tylko wykadrowane zdjęcie przed myciem (i czesaniem, za które jeszcze się nie zabrałam). Bawiłam się wczoraj Instagramem i musiałam się podzielić efektami :)
piątek, 3 sierpnia 2012
miniaturka
Przy okazji robienia porządków na innym blogu przypomniałam sobie o miniaturowym filmie przygodowym. Miniaturowym podwójnie - ze względu na długość samego filmu i rozmiar główniej bohaterki.
Pozycja obowiązkowa każdego, kto interesuje się miniaturami :)
----
Od kilku dni mam okres ciszy. Siedzę z palcami zawieszonymi nad klawiaturą i z całego kłębowiska w głowie wyciskam tylko kilka suchych zdań. Bardzo dużo, za dużo myśli, bardzo mało słów, rozmowa sprawia mi trudność (wyjątkiem było wczorajsze popołudnie, kiedy monologowałam w domu, mąż-niemąż słuchał, a w jego oczach narastało pytane "skończyłaś?").
Chyba muszę się zastanowić, co dalej. Nie, nie ze mną, nie z życiem, nie z Polską, ograniczę się do przemian na blogach.
A może mi minie, za dzień, dwa. Się zobaczy.
Pozycja obowiązkowa każdego, kto interesuje się miniaturami :)
----
Od kilku dni mam okres ciszy. Siedzę z palcami zawieszonymi nad klawiaturą i z całego kłębowiska w głowie wyciskam tylko kilka suchych zdań. Bardzo dużo, za dużo myśli, bardzo mało słów, rozmowa sprawia mi trudność (wyjątkiem było wczorajsze popołudnie, kiedy monologowałam w domu, mąż-niemąż słuchał, a w jego oczach narastało pytane "skończyłaś?").
Chyba muszę się zastanowić, co dalej. Nie, nie ze mną, nie z życiem, nie z Polską, ograniczę się do przemian na blogach.
A może mi minie, za dzień, dwa. Się zobaczy.
środa, 1 sierpnia 2012
rozczochrańce
Znowu to zrobiłam :)
Korzystając z tego, że wcześniej wyszłam z pracy, poleciałam do second handu. Tego samego, co zwykle.
I z tych samych co zwykle koszy wyciągnęłam spod stosu miśków dwa rozczochrańce.
Identyfikować je będę jak już się umyją ;)
Blondynka zaraz idzie do kąpieli, druga panna czeka i myśli co tu zrobić, żeby loków nie stracić...
Korzystając z tego, że wcześniej wyszłam z pracy, poleciałam do second handu. Tego samego, co zwykle.
I z tych samych co zwykle koszy wyciągnęłam spod stosu miśków dwa rozczochrańce.
Identyfikować je będę jak już się umyją ;)
Blondynka zaraz idzie do kąpieli, druga panna czeka i myśli co tu zrobić, żeby loków nie stracić...
Subskrybuj:
Posty (Atom)