W środku ostatniego tygodnia wakacji wybraliśmy się nad morze. Zabawne - morze do tej pory kojarzyło mi się z Kołobrzegiem, gdzie w dzieciństwie wysyłali mnie do sanatorium i z Trójmiastem. Potrzebowałam 41 lat i faceta z Wrocławia, żeby się dowiedzieć, że mam też morze trochę bliżej.
I tak właśnie Stasia załapała się na wycieczkę.
Kupiona w SH w reklamówce z innymi lalkami, wymagała tylko kąpieli i oczywiście ubrania. Strój kombinowany - spodenki z zestawu dla Steffie, koszulka jest naprawdę sukieneczką z zestawu dla Evi. Buty? A po co komu buty na plaży?...
Spam zdjęciowy? A jakże. Morze jest szalenie fotogeniczne :)
W roli głównej piasek:
I ludzkość w tle...:
Na wydmach można było odetchnąć w cieniu.
To palmy? Chyba zabłądziliśmy...
Morza szum, ptaków śpiew... i krzywy horyzont ;)
We wrześniu chyba tam wrócimy, o ile będzie nas stać.
Współautorem zdjęć jest Mężczyzna Domowy (ten z Wrocławia), z kadru skutecznie znikał Młody.