Byłam do dzisiejszego tematu kompletnie nieprzygotowana - okazało się, że w szafce mam kilka opakowań makaronu i spory zapas kaszy gryczanej.
Ryżu jak na lekarstwo.
Noc, śnieg pada, a do sklepu daleko, oj daleko.
Myślałam, że przepadłam z kretesem, na szczęście udało się wygrzebać gdzieś w kącie szafki jedno ziarnko.
Ostatnie.
Nasz skarb ;)
To się nazywa szczęście, znaleźć jedno ziarenko jak igłę w stogu siana.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jedno się znalazło. :)
OdpowiedzUsuńRyż w wersji minimalnej ) Najważniejsze, że było ziarenko, nawet jedno )
OdpowiedzUsuńZnacznie większy problem może być z następnym tematem - gdzie ja wiosnę znajdę? ;)
OdpowiedzUsuń