Dawno temu przed Świętami przygotowywaliśmy w pracy paczki dla polskich dzieci z jakiejś wsi na Litwie. Klasycznie - słodycze, książki, przybory szkolne, zabawki. Kupiłam, zawiozłam do fabryki, ktoś to wszystko popakował i prezenty pojechały większym transportem.
Później, ale tej samej zimy, zmieniałam samochód (żadne fanaberie, zmieniałam z takiego, który nie jeździ na taki, który jeszcze daje radę ;) ), w garażu mamy została torba z rzeczami wyjętymi z przepastnego bagażnika - VW Passat dużo może. Torba leżała kilka lat, nie zawadzając nikomu, aż któregoś razu zabrałam ją do domu.
I wtedy znalazłam ją.
Patrycję.
Nie mam pojęcia, jakim cudem przeoczyłam ją wtedy - pewnie zaplątała się w nadmiar przedświątecznych zakupów, a potem tkwiła pod dyżurnym kocem, wożonym przeze mnie w bagażniku, jak widać prawie nigdy nie wyjmowanym ;)
Lalka w pudełku brzmi niemal ekskluzywnie...
Patrycja wygląda jak biedna kuzynka z prowincji. Wydmuszkowe ciałko, przypominające vinatge'owe kloniki, szczerze zdziwiona, chociaż dość ładna i starannie namalowana buzia, a do tego burza włosów, których jest naprawdę dużo, mimo tego, że lalka ma je rootowane tylko w kilku rzędach dookoła głowy. Tylko ta fryzura jakby z innej epoki.
Ma solidnie uszyte, chociaż bardzo niemodne i nie grzeszące urodą ubranko i własne buty - na szczęście, bo stópki ma tak małe, że w pantoflu Steffie mogłaby zmieścić dwie :)
Panna z prowincji przyjechała spotkać się ze swoją kuzynką. Była nieco oszołomiona tym, na jak mało elegancką wieś trafiła ;)
Na szczęście nie brakowało im tematów do rozmowy... Ech, ci faceci...
A nawet zawiązała się między nimi nić przyjaźni. Na pożegnanie obiecały sobie, że będą do siebie pisać.
I na tym wizyta się zakończyła ;)
Wyjęłam Patrycję z pudełka, żeby porównać z Barbie, a potem schowałam znowu. Niech się cieszy swoją pudełkową ekskluzywnością.
Cenne odkrycie! Patrycja to naprawdę ładna lalka, choć faktycznie, trochę już przaśna. Ale wiesz, co? Właśnie to jest w niej najfajniejsze! Oczywiście, zawsze możesz ją przestylizować :)
OdpowiedzUsuńPrzymierzałam nawet jej głowę do ciała Barbie, zmiana była znaczna. Ale... no właśnie, uznałam, że straci swój urok. Póki co niech żyje w pudełku :)
UsuńOna chciała u Ciebie zostać - tak to widzę :).
OdpowiedzUsuńLunarh ma rację - przaśność to jej atut !!
Najwyraźniej wcześniej ode mnie wiedziała, że za kilka lat mi odbije i wrócę do lalek :)
UsuńTa fryzura przypomina mi Jem i Hologramy :)
OdpowiedzUsuńCierpliwa i wyrozumiała z niej dziewczyna ;)
OdpowiedzUsuńFajne są takie niespodzianki! Gratuluję :)
Patrycja jest fantastyczna, kto jest producentem tej lalki. Jeśli jest polska, to prawdziwie zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńWygląda jak żywcem przeniesiona z przełomu lat 80/90. Ale posiada pewien urok:)
OdpowiedzUsuńPo prostu chciała zostać u ciebie i cierpliwie czekała na swoją kolej:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna laleczka. Widocznie jej przeznaczeniem było zostać u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńTa laleczka to wspaniałe znalezisko. Lalki polskiej produkcji są rzadkie, a zapudełkowane, jeszcze rzadsze :) Świetnie, że zachowałaś ją z opakowaniem - za 10 lat zbieracze polskich lalek będą zaglądać na Twojego bloga w poszukiwaniu informacji - i je tutaj znajdą.
OdpowiedzUsuńEj, te kloniki - kiedyś było ich pełno, a teraz znaleźć taką to skarb nie lada ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć, jak wyglądają te mikroskopijne buciki :-)
OdpowiedzUsuńPostaram się może jutro, o ile światło pozwoli, zrobić zdjęcie porównawcze. Bo sam fason nie zachwyca - ot, zwykłe lalkowe pantofelki :)
Usuń