Póki co nie mogę za bardzo oddychać, a to znacznie ogranicza inne działania. Także te związane z lalkami.
Zanim jeszcze czułam się tylko źle (co było wstępem do tragicznie), umyłam i doprowadziłam do porządku trzy kupione tydzień temu pannice. Sztywniara została ochrzczona Kają i dostała nawet uszyte przeze mnie jesienne ubranko. Ba, zdjęcia też próbowałam robić, ale cudzym, bardzo takim sobie aparatem, w dosyć ciemnym mieszkaniu i bez możliwości wyjścia w plener wyszły słabo. Na tyle słabo, że zakwalifikowały się tylko dwa.
Które niniejszym zamieszczam, na dowód tego, co w tytule.
Mam nadzieję, że różnicę w wyglądzie przed i po i tak widać :)
Bratzki niestety nie miały tyle szczęścia, muszą poczekać na lepsze okoliczności.
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia. Lalka wygląda na Twoich zdjęciach bardzo obiecująco:)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Ci życzę i szybkiego powrotu do pełni sił i lalkowania, bo po takim zapaleniu oskrzeli długo się człowiek zbiera.
OdpowiedzUsuńMocno trzymam kciuki za wyzdrowienie. Lalki nie zając, nie uciekną, a zdrówko trzeba łapać kiedy tylko się da!
OdpowiedzUsuńzdrowia życzę i dużo jesiennego słońca :) Kaja odmieniona prezentuje się świetnie. Bardzo podoba mi się jej fryzurka :)
OdpowiedzUsuńBratzki nie zające , nie uciekną .
OdpowiedzUsuńWygrzej się , wypocznij i wyzdrowiej :):)
Kaja wygląda ślicznie :)
różnicę widać bardzo wyraźnie :) a Tobie dużo zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo za życzenia, daję słowo, że staram się zdrowieć. Nawet w łóżku leżę prawie cały dzień, same rozumiecie jakie to poświęcenie ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrówka, kuruj się i wypoczywaj.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna panienka. :) Życzę zdrowia!
OdpowiedzUsuńthanks for follow me. I also like outdoor photos as you do :)
OdpowiedzUsuń