środa, 1 maja 2013

Franciszka

Poznajcie się...

Zacznijmy od tego, że w ogóle nie chciałam jej mieć. Nie lubię przecież Monsterek, uważam je za sztucznie wypromowaną modę, od początku do końca wymyśloną. Są za drogie, zwłaszcza w stosunku do jakości.
A poza tym nie, nie, nie. Nie chcę, nie potrzebuję, co ja bym z nią robiła.
Ale była aukcja na Allegro...
Kliknęłam przekonana, że ktoś mnie przelicytuje...

No i mam Frankę.

Gołą, ale poza tym w naprawdę dobrym stanie. Jest drobna, ładnie pozuje, chociaż sylwetkę ma jak sen szalonego ortopedy.


No i jest zielona :D


Oglądam, wykręcam ręce i nogi, niemal wącham ;) Musimy sobie dać trochę czasu.

Listka figowego użyczyła poziomka.

8 komentarzy:

  1. Z listkiem poziomkowym bardzo je do twarzy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładna. Pasuje jej ten listek. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak powiedział pan Kochanowski - "Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,
    Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli." Odrobina szaleństwa, zwłaszcza wiosną jest O.K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frankowe szaleństwo zrównoważyłam zakupem kosiarki ;) Ewentualne bankructwo będę mogła zwalić na nią, a nie na ten zielony kawałek plastiku ;)

      Usuń
  4. Franka jest fajniutka - może właśnie przez ten zielonkawy upiorny odcień?

    OdpowiedzUsuń
  5. "Listka figowego użyczyła poziomka" :D Ja też kiedyś nie lubiłam Monsterek, ale zaczęły mi się podobać - magia częstości ekspozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej zieleń idealnie komponuje się z wyjątkowo jeszcze nieśmiałą wiosną...
    Jakby nie patrzeć mam teraz problem, muszę ją w coś ubrać!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj jak ja lubię Frankie :) najbardziej w wersji piżamowej, ma piękne, nieodkształcające się podczas czesania włosy. Fajny nabytek, gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń