Ostatniego dnia najdłuższego w tym roku weekendu, czyli w ostatnią niedzielę, wybraliśmy się na spontaniczną i niezbyt długą wycieczkę. Przespacerowaliśmy się po mieście, trafiliśmy na uroczystość Straży Pożarnej na rynku, obejrzeliśmy zamek, chłodząc się w piwnicach (na zwiedzanie muzeum nie mieliśmy ochoty), zjedliśmy obiad i wróciliśmy do domu. Taka ze mnie turystka :D
Towarzyszyła nam mała, bezimienna laleczka, którą mój syn odziedziczył kilka lat temu po starszym kuzynie. Zaplątała się w pudełku zbieraniny lego :)
Może nie grzeszy urodą, ale widać od razu, że jest przygotowana na wyprawy :)
Zwiedzamy, zwiedzamy...
Ja taka mała, a zamek taki wielki...
Było upalnie, więc z przyjemnością chłodziliśmy się w cieniu, czekając na obiad.
A wracając do samochodu odkryliśmy uwięzioną na wieży laleczkę ;)
I jeszcze pożyczone z Wikipedii zdjęcie z lotu ptaka.
Świetne zdjęcia:D Mały podróżnik na właściwym miejscu:)
OdpowiedzUsuńRasowa turystka:)
OdpowiedzUsuńPrawdziwy z niej globtroter, do pełni ekwipunku brakuje aparatu fotograficznego.
OdpowiedzUsuńPrzyjemny ma pyszczek i ubranie z wieloma detalami.
OdpowiedzUsuńW kolejny długi weekend też zabierzecie ją na wyprawę? :)
Ładne zdjęcia. Ja też lubię takie spontaniczne wypady ;-)
OdpowiedzUsuńhej
OdpowiedzUsuńciekawe zdjęcia , świetny post
Sympatyczna laleczka. Ładne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za miłe słowa :) Podróżniczka póki co odpoczywa, ale kolejne wojaże przed nami :)
OdpowiedzUsuńWitam Ciebie bardzo wiosennie.Miło i przytulnie i bardzo pomysłowo tutaj-podoba mi się więc zostaję i rozgoszczę się na dłużej.Pozdrawiam i zapraszam w odwiedziny do Dobrych Czasów.Jola
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę ;)
Usuń