W czasie weekendu nie miałam czasu ani weny, za to wczoraj wieczorem wzięłam się do pracy. I tak powstał zestaw na przeziębienie, chociaż dopiero robiąc zdjęcia odkryłam to ukryte znaczenie ;)
Dopracowałam czosnek, teraz ma korzonki i wygląda chyba lepiej.
Dopracowałam czosnek, teraz ma korzonki i wygląda chyba lepiej.
I jeszcze banany, cytryny i chili. Banany chyba najmniej udane, wymagają moim zdaniem podmalowania - ale to już kolejny etap, do niego jeszcze nie dojrzałam ;)
Jakie to wszystko maleńkie, czosnek wygląda tak prawdziwie, że aż się łzy do oczu cisną ;) Ja nie mam cierpliwości, ani tym bardziej talentu do tworzenia takich ociupin, podziwiam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiedziałam, że umiem, dopóki nie sprawdziłam ;)
Jak sobie popatrzyłam na twoje wytwory to doszło do mnie, że mi w brzuchu burczy :D Szkoda że takich modelinowych maleństw nie da się zjeść.
OdpowiedzUsuńTeoretycznie można spróbować ;) Ale ile musiałabym się nalepić, żeby poczuć, że się coś zjadło ;)
OdpowiedzUsuń