Znowu rzutem na taśmę, dzięki bloggerowi, który uparcie odmawiał od wczoraj wklejenia zdjęć do wpisu.
Co tu dużo mówić.
Najpierw było tak:
Dynia powstała na imprezę z okazji Halloween, zorganizowaną w gronie niewielkim, ale za to bardzo przyjemnym towarzysko. Czwórka dwunastolatków była zachwycona ;)
Dwie mamy też.
Następnego dnia...
Dynia wyszła Ci koncertowo:)
OdpowiedzUsuńDynia cudo, prawdziwa rzeźba. Szkoda, że taka nietrwała.
OdpowiedzUsuńDynia - genialna:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, niestety dynia nie jest moim dziełem. Ale mogę być dumna, że mam zdolnego faceta ;)
OdpowiedzUsuńKtóry oczywiście narzeka, że miał za mało czasu i że słaba mu wyszła. Ciekawe, co wymyśli za rok :)
Świetna dynia! :)
OdpowiedzUsuńdynia jest rewelacyjna
OdpowiedzUsuńDynię na pewno kroił ktoś z talentem! :-D
OdpowiedzUsuń